Z pól zniknęły już ostatnie kłosy, z gruntu wybijają się rośliny rzepaku, a kukurydza której na Dolnym Śląsku uprawiamy znaczące ilości przypomina nam, że wytwarzanie żywności jest procesem ciągłym, nigdy nieustającym. Bo jeszcze nie zbierzemy wszystkich owoców swojej całorocznej pracy, a już w ziemię wsiewamy nasiona by za rok znów zbierać plony. Z pasją i niecierpliwością czekamy na pierwsze pojawiające się oznaki nowego życia - kiełki, a później liścienie wybijające się ponad powierzchnię gleby. Stereotypy, z jakimi powszechnie się spotykamy, mówią o ciężkiej pracy Rolnika podczas żniw, mówią o zbieraniu plonów, wielogodzinnym wysiłku, o pracy która u tak niewielu ludzi wywołuje szacunek, która coraz częściej jest nawet powodem drwin i pogardy. A przecież żeby wejść do kombajnu, wyjechać w pole, żeby wyciąć pierwsze kłosy musimy przez wiele miesięcy pielęgnować, uprawiać, nawozić, a przede wszystkim kochać ziemię, która ma wydać plon. Bo ziemia wie jak oddać i wie jak zabrać owoce naszej pracy.
Przyznam szczerze, że jest we mnie ogromny żal i smutek wynikający z faktu coraz częstszego utrudniania zbierania owoców naszej całorocznej pracy przez współmieszkańców naszych wsi. Nie potrafię zrozumieć i chyba nigdy się z tym nie pogodzę, jak słyszę skargi typu: „nie siej rzepaku bo śmierdzi”, „nie jedź traktorem bo się kurzy”, czy choćby donosy na piejące koguty. Wieś powinna być miejscem życia, odpoczynku, ale w pierwszej kolejności musi być miejscem gdzie wytwarza się chleb, mięso, mleko… Gdzie Rolnik, Jego Rodzina we współpracy z Bogiem prowadzą swoją „fabrykę pod gołym niebem” angażując w to coraz większe środki, coraz większą wiedzę, coraz nowocześniejsze maszyny… Dlatego nie potrafię znaleźć zrozumienia dla naszych sąsiadów i znajomych, którzy dzwonili na policję, bo im maszyny hałasowały po dwudziestej drugiej. A nigdy się nie pogodzę z tym, żeby funkcjonariusze policji zganiali pracujące maszyny z pól jak to miało miejsce w powiecie lubańskim. Nie jest moim ani żadnego z nas Rolników marzeniem czy wręcz zachciewajką, codzienna praca od rana do później nocy. Bardzo często skrajnie wyczerpani po 18-20 godzinach pracy otrzymujemy takie „prezenty”.