Obradowała rada powiatu oleśnickiego Dolnośląskiej Izby Rolniczej

Dawid Samulski
Gminy wraz z samorządem rolniczym wypracują wspólne stanowisko, które trafi do rządu. Wytyczne do naliczania szkód po suszy z góry stawiają rolników na straconej pozycji. Uchybienia zawiera również system kwalifikacji sołectw do ONW.

Karani za prężną produkcję
Właśnie te tematy zdominowały czwartkowe obrady Powiatowej Rady Dolnośląskiej Izby Rolniczej w Dziadowej Kłodzie.
Już na samym wstępie przewodniczący rady Dionizy Prusiewicz podkreślił, że zmiany są konieczne, aby praca komisji szacujących straty wyrządzone przez suszę miała jakiś sens. Rzadko który rolnik osiąga bowiem wysoki 30-procentowy pułap ubytku w średniej rocznej produkcji, aby móc się ubiegać o jakąkolwiek pomoc finansową. Większe szanse miałby każdy z nich, gdyby tego, co na polach ustawodawca nie kazał sumować z tym, co w chlewach lub oborach. – Ktoś może mieć nawet 70 proc. strat w kukurudzy, ale karany jest za to, że ma prężną prężną produkcję zwierzęcą i tej ustawowej granicy 30 proc. w życiu nie osiągnie – Dionizy Prusiewicz dał przykład.

W oparciu o wytyczne
Barbara Zawiślańska-Józefiak – przewodnicząca gminnej komisji szacowania szkód w gospodarstwach rolnych w gminie Dziadowa Kłoda, potwierdziła, że musiała bazować w oparciu o wytyczne urzędu wojewódzkiego. Przyznała jednocześnie, że straty u producentów mleka musiałaby być naprawdę olbrzymie, aby osiągnąć te 30 proc., więc żaden z nich nawet nie złożył stosownych wyjaśnień. zwierzęcej, więc żaden z nich nie złożył wyjaśnień.

Nijak do rzeczywistości
Rolników zebranych w sali Gminnego Ośrodka Kultury zbulwersował również stary system kwalifikacji gruntów do ONW, czyli Obszaru o Niekorzystnych Warunkach, który, według nich, ma się nijak do rzeczywistości. Przykład? Sołectwa Dziadowa Kłoda, Gronowice i Dalborowice (do rzeki Widawa) nie należą do ONW, w przeciwieństwie do graniczących z nimi ziemiami Wielkopolski. – Temat jest ważny, bo chodzi o dopłaty z ONW. Czy my tu mamy inne parametry niż Trębaczów? – pytał Dionizy Prusiewicz, informując, że ilość opadów na danym terenie przelicz Państwowy Instytut Badawczy w Puławach i to na jego wniosek wojewoda może ogłosić klęskę suszy. Samodzielnie nie ma do tego prawa. – W tym roku na tym samym areale zebrałem tysiąc ton kukurydzy mniej. Inni rolnicy mieli tak samo, a może jeszcze gorzej, ponieważ musieli pożyczać kombajny – przewodniczący rady powiatowej DIR ponowił pytanie: – Jaki jest sens powoływania komisji klęskowych, skoro rolnik i tak wie, że na żadną pomoc się nie załapie?

Chodzi o pieniądze
W sukurs przyszedł mu Maciej Sycianko – kierownik Powiatowego Biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Sycowie. – Dziwicie się wysokim progom stosowanym przez ustawodawcę, a nie powinniście, bo jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Podczas powodzi zastosowano podobny manewr. Straty liczono nie tylko na polach, ale też w środkach trwałych, więc rolnik musiał mieć jeszcze zalaną chałupę czy oborę, żeby otrzymać jakiekolwiek dopłaty. To wy musicie wytłumaczyć tam na górze, żeby skończyli robić takie numery – zaapelował Maciej Sycianko.

Walenie głową w mur
Wiceprezes DIR Ryszard Borys nie omieszkał przypomnieć, że od lat wysyła wnioski i postulaty o oddzielenie produkcji roślinnej od zwierzęcej oraz o obniżenie procenta strat do 25 proc., ale na próżno. – To jest jak walenie głową w mur – stwierdził zbulwersowany. Swego zdenerwowania nie krył również, kiedy mówił o systemie monitoringu suszy, który uznał za jedną wielką porażkę. – Wojewoda nie może powołać komisji, bo Instytut w Puławach nie ogłosił na danym terenie suszy, kiedy gołym okiem widać, że wszystko na polach ginie. Nie od dziś przecież wiadomo, że te Puławy nie mają zbyt wielu stacji pomiarowych, aby dokładnie określić, gdzie susza wystąpiła, a gdzie nie. To trzeba zmienić – zagrzmiał Ryszard Borys.
– Jest przecież stacja pomiarowa w naszym arboretum – zauważył Dionizy Prusiewicz.
Na brak koordynacji pomiędzy ministerstwem a województwami wróciła uwagę Halina Twardowska, kierownik Oddziału Rolnictwa i Środowiska Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu. – Dopiero ta susza naprawdę pokazała nam, jakie są niedociągnięcia. Od 1993 r. pracuję w UW i podobnych stresów nie przeżywałam. Nie mieliśmy jednoznacznych wytycznych jeżeli chodzi wzory dokumentacji oraz ich interpretację – ubolewała. Z podanych przez nią danych wynika, że na Dolnym Śląsku pracowało 147 komisji szacujących straty. – To wszystko za mało – dodała.

Tylko to, co w polu
Na sugestię Dionizego Prusiewicza, aby szacować tylko to, co w polu, odpowiedziała, że tak było kilka lat temu, przez jeden rok, ale później znów wszystko liczono razem. A sam ubytek w wysokości 30 proc. to jest przepis unijny – wyjaśniła Halina Twardowska.
W tym momencie przewodniczący rady powiatowej DIR nie miał już wątpliwości. – Ministerstwo doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że system jest zły, ale go nie zmienia, żeby nie wyprowadzać za dużo pieniędzy z państwowej kasy.
Wiceprzewodniczący rady gminy Mirosław Ostry jest producentem mleka. Jak przyznał, doszły go słuchy, że w sąsiednich województwach rolnicy mieli inne druki wniosków suszowych, w których produkcja zwierzęca było oddzielona od zwierzęcej. – I tam niektórzy hodowcy podobno pomoc dostali – prosił o wyjaśnienie. Poddał też pod rozwagę wspólne wystąpienie gmin i samorządów rolniczych do ministerstwa o uaktualnienie ONW.
– Czy łączenie produkcji roślinnej i zwierzęcej do progu 30 proc. też wynika z rozporządzenia unijnego, że z rozporządzenia krajowego? – ciekawe pytanie zadał burmistrz Międzyborza Jarosław Głowacki.
Kiedy Twardowska odpowiedziała, że jest to rozporządzenie wewnętrzne, Dionizy Prusiewicz rozłożył ręce: – Sami zakładamy sobie pętlę na szyję.
– I po co nam się ubezpieczać, skoro nic z tego tytułu nie mamy? – głos zabrał Zbigniew Mazur, rolnik z Dziadowego Mostu.

Korzystny kredyt
Dyrektor Banku Spółdzielczego w Dziadowej Kłodzie proponował kredyt obrotowy krótkoterminowy na wznowienie produkcji rolnej w gospodarstwach, w których wystąpiły szkody spowodowane niekorzystnymi zjawiskami atmosferycznymi. Oprocentowanie wynosi 3,92. – Lepszego na rynku nie znajdziecie – zachwalał swój produkt Józef Szmaj. – Kredyt ten nie jest objęty żadnymi dopłatami agencyjnymi, więc nie potrzebujemy żadnych PIT-ów, a tylko protokół z szacowania zakresu i wysokości szkód. Oczywiście rolnik musi mieć zdolność kredytową.

Problemem bobry
Ryszard Pac, kierownik oleśnickiego biura Dolnośląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych we Wrocławiu, przypomniał, że co roku jego budżet zamyka się w granicach miliona złotych. – W 2015 r. przerobiliśmy ponad 50 km rzek i kanałów, czyli 25 proc. stanu ewidencyjnego – wyliczał. Dodał też, że prace na zbiorniku Stradomia kosztowały około 4 mln zł wraz z dotacją UE. – Z zalewu wywieziono 120 tys. m sześc. namułów i osadów, odtworzono też nową plażę – poinformował Pac. Za największy problem uznał bobry, które są pod ochroną, a tak się rozpleniły, że poza rozbieraniem żeremi nic z nimi robić nie można.
Przybyli rolnicy prosili, aby nie zapominać, że susza trwa nadal, czego dowodem są puste zbiorniki śródpolne i rowy melioracyjne.
Posiedzenie zakończyło krótkie oświadczenie Dionizego Prusiewicza: – Jeżeli rządzący deklarują wsparcie dla rolników dotkniętych szkodami, to niech przynajmniej nie rzucają im kłód pod nogi.
W części nieoficjalnej wszyscy połamali się opłatkiem, a potem zasiedli do wigilijnych potraw.

 ZAPRASZAMY DO GALERII ZDJĘĆ

Prezes

Mam takie odczucie... Czytaj więcej->

kwiecień 2024
N P W Ś C Pt S
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30
301 Moved Permanently

301 Moved Permanently


nginx
Imieniny obchodzą: Waleria, Ludwik, Paweł